Aktualności
19.05.2010
Bartosz Ława: Przemyślałem decyzję o odejściu z Arki (Dziennik Bałtycki)
Rozmowa z Bartoszem Ławą, piłkarzem Arki Gdynia.
Bartek, czy na pewno do końca przemyślałeś decyzję o pożegnaniu się z drużyną Arki Gdynia.
To była bardzo przemyślana decyzja, którą podjąłem już znacznie wcześniej. Sześciu lat spędzonych w Gdyni na pewno nie będę żałował, ale przyszedł czas, że zarówno dla mnie, jak i dla Arki to rozstanie będzie korzystne. Nie zmienia to jednak tego, że bardzo ciężko będzie mi z Gdyni wyjeżdżać. Nie sprzedaję jednak mieszkania i będę tu wracał.
Rozegrałeś w Arce 151 ligowych spotkań, strzeliłeś w nich 17 bramek. Jak, krótko, podsumowałbyś te sześć lat grania w Gdyni.
Mojej i kolegów grze przez te ostatnie lata w Gdyni towarzyszyła prawdziwa huśtawka nastrojów. Do Arki trafiłem z... turnieju piłki plażowej, który akurat odbywał się w Gdyni. Ówczesny trener Mirosław Dragan nie za bardzo widział mnie w drużynie. Dzięki pomocy kilku osób zostałem jednak i do dzisiaj jestem wdzięczny, że Arka mnie przygarnęła, pozwoliła piłkarsko się odbudować. Każdy rok grania w Arce to równocześnie niesamowita huśtawka nastrojów. Awanse, degradacje, afera korupcyjna. Nie było sezonów łatwych i nieważnych. Presja, stres, to był przez te lata chleb codzienny. Mogę zapewnić, że nam piłkarzom nie było z tym łatwo.
Praktycznie cały czas byłeś ulubieńcem kibiców. Z tym gra się łatwiej.
Arka ma naprawdę wspaniałych kibiców. Dobrze pan zauważył, że praktycznie cały czas byłem ich ulubieńcem. "Praktycznie cały", bo ostatnio coś się popsuło. Jak Arka grała słabiej, to zawsze winny był Ława. Te opinie, z którymi nie do końca muszę się przecież zgadzać, na pewno mi nie pomagały, coraz bardziej ciążyły. Tym bardziej że i w klubie - chociaż nie wszyscy - podzielali te opinie. Dość paradoksalnie się ułożyło, że lepiej moją grę oceniano poza Gdynią niż tu, na miejscu.
Czuję trochę goryczy w tych słowach.
Goryczy... Nie, to chyba nie to, staram się tylko wytłumaczyć, jak dojrzewałem do decyzji o zmianie klubu. Jednocześnie daleki jestem od tego, aby źle mówić o Arce, bo ten klub na zawsze będzie zajmował bardzo ważne miejsce w mojej piłkarskiej biografii, bo w Gdyni mam przyjaciół, bo przeżyłem tu wiele wspaniałych chwil.
Kto powinien być Twoim następcą na środku pomocy?
W sposób naturalny to miejsce może zająć Filip Burkhardt, który w ostatnich meczach zakończonego już sezonu pokazał, na co go stać. Osobiście bardzo cenię sobie umiejętności młodego Pawła Czoski. To naprawdę duży piłkarski talent i jeżeli tylko dostanie szanse grania w większym wymiarze czasu, to zapewne może w niedalekiej przyszłości być mocnym punktem Arki.
A w jakiej drużynie mocnym punktem będzie od nowego sezonu Bartosz Ława? Były medialne przymiarki do Pogoni Szczecin, do Cracovii, a ostatnio słyszałem o GKS Bełchatów.
Jak się mówi, że ktoś mnie chce, to chyba dobrze. A mówiąc poważnie, to rzeczywiście mam kilka poważnych propozycji. Pogoń? Nie, bo interesuje mnie gra tylko w ekstraklasie, ale w grę wchodzi też zagraniczny transfer. Decyzje zapadną w najbliższym czasie, ale dopóki ja sam nie jestem pewny, gdzie zagram w nowym sezonie, to nie mogę też zaspokoić ciekawości dziennikarzy. Na pewno jednak swojego nowego klubu nie będę ukrywał. Na razie jeszcze do 30 czerwca jestem zawodnikiem Arki, gotowy - jeżeli będzie taka potrzeba - zagrać na przykład w jakimś towarzyskim meczu.
Rozmawiał Janusz Woźniak - Dziennik Bałtycki
Bartek, czy na pewno do końca przemyślałeś decyzję o pożegnaniu się z drużyną Arki Gdynia.
To była bardzo przemyślana decyzja, którą podjąłem już znacznie wcześniej. Sześciu lat spędzonych w Gdyni na pewno nie będę żałował, ale przyszedł czas, że zarówno dla mnie, jak i dla Arki to rozstanie będzie korzystne. Nie zmienia to jednak tego, że bardzo ciężko będzie mi z Gdyni wyjeżdżać. Nie sprzedaję jednak mieszkania i będę tu wracał.
Rozegrałeś w Arce 151 ligowych spotkań, strzeliłeś w nich 17 bramek. Jak, krótko, podsumowałbyś te sześć lat grania w Gdyni.
Mojej i kolegów grze przez te ostatnie lata w Gdyni towarzyszyła prawdziwa huśtawka nastrojów. Do Arki trafiłem z... turnieju piłki plażowej, który akurat odbywał się w Gdyni. Ówczesny trener Mirosław Dragan nie za bardzo widział mnie w drużynie. Dzięki pomocy kilku osób zostałem jednak i do dzisiaj jestem wdzięczny, że Arka mnie przygarnęła, pozwoliła piłkarsko się odbudować. Każdy rok grania w Arce to równocześnie niesamowita huśtawka nastrojów. Awanse, degradacje, afera korupcyjna. Nie było sezonów łatwych i nieważnych. Presja, stres, to był przez te lata chleb codzienny. Mogę zapewnić, że nam piłkarzom nie było z tym łatwo.
Praktycznie cały czas byłeś ulubieńcem kibiców. Z tym gra się łatwiej.
Arka ma naprawdę wspaniałych kibiców. Dobrze pan zauważył, że praktycznie cały czas byłem ich ulubieńcem. "Praktycznie cały", bo ostatnio coś się popsuło. Jak Arka grała słabiej, to zawsze winny był Ława. Te opinie, z którymi nie do końca muszę się przecież zgadzać, na pewno mi nie pomagały, coraz bardziej ciążyły. Tym bardziej że i w klubie - chociaż nie wszyscy - podzielali te opinie. Dość paradoksalnie się ułożyło, że lepiej moją grę oceniano poza Gdynią niż tu, na miejscu.
Czuję trochę goryczy w tych słowach.
Goryczy... Nie, to chyba nie to, staram się tylko wytłumaczyć, jak dojrzewałem do decyzji o zmianie klubu. Jednocześnie daleki jestem od tego, aby źle mówić o Arce, bo ten klub na zawsze będzie zajmował bardzo ważne miejsce w mojej piłkarskiej biografii, bo w Gdyni mam przyjaciół, bo przeżyłem tu wiele wspaniałych chwil.
Kto powinien być Twoim następcą na środku pomocy?
W sposób naturalny to miejsce może zająć Filip Burkhardt, który w ostatnich meczach zakończonego już sezonu pokazał, na co go stać. Osobiście bardzo cenię sobie umiejętności młodego Pawła Czoski. To naprawdę duży piłkarski talent i jeżeli tylko dostanie szanse grania w większym wymiarze czasu, to zapewne może w niedalekiej przyszłości być mocnym punktem Arki.
A w jakiej drużynie mocnym punktem będzie od nowego sezonu Bartosz Ława? Były medialne przymiarki do Pogoni Szczecin, do Cracovii, a ostatnio słyszałem o GKS Bełchatów.
Jak się mówi, że ktoś mnie chce, to chyba dobrze. A mówiąc poważnie, to rzeczywiście mam kilka poważnych propozycji. Pogoń? Nie, bo interesuje mnie gra tylko w ekstraklasie, ale w grę wchodzi też zagraniczny transfer. Decyzje zapadną w najbliższym czasie, ale dopóki ja sam nie jestem pewny, gdzie zagram w nowym sezonie, to nie mogę też zaspokoić ciekawości dziennikarzy. Na pewno jednak swojego nowego klubu nie będę ukrywał. Na razie jeszcze do 30 czerwca jestem zawodnikiem Arki, gotowy - jeżeli będzie taka potrzeba - zagrać na przykład w jakimś towarzyskim meczu.
Rozmawiał Janusz Woźniak - Dziennik Bałtycki
Copyright Arka Gdynia |